Rok temu zacząłem, z konieczności, publikować na szkolnej stronie internetowej notatki (zapiski) po katechezach. Była to próba zobiektywizowania (i zaproszenie do obiektywizacji) konfliktowych spraw wokół I Komunii w ówczesnej klasie 2-giej.
Dzisiaj, w nowym roku szkolnym 2012/13 – i nowego wyzwania 1-szo komunijnego i nie tylko - potrzeba obiektywizacji się nie umniejszyła. To sprawa naszego życia i śmierci we wspólnocie lokalnej (szkoła, parafia, gmina). Więc kontynuuję tę praktykę jawności od pierwszego przepracowanego (w pełni) dnia. Ja nie z soli, ani z roli. Znam owce swoje i swoje słabości i moc, co z Wysoka. Fides et ratio.
Kl.2
Temat: Co musi być na każdej lekcji religii?
Odpowiedź klasy:
1. cisza
2. modlitwa
3. Bóg w naszych myślach, sercu, duszy...
4. Rysunek, film, piosenka itp.
Rozstawiam sprzęt, szukam w plikach, znajduję „Barkę”, z Karolem Wojtyłą w kajaku, na tym samym szlaku, co my tydzień temu.
„Patrzcie dzieci, patrzcie uczniowie - Wasi nauczyciele są tu, o tam!, za papieżem, na tym samym jeziorze, w tych samych szuwarach, na szlaku tych samych „Tajemnic światła” :-)”
Od początku dają o sobie znać i już są te same radości i problemy: z radości - takie właśnie odkrycia, z problemów - rozwijanie i zwijanie kabli, spadające ekrany zrobione z mapy i magnesy mocujące... itd. Skoro szkoła nie załapała się do „cyfrowej akcji” szkolnictwa polskiego 2012, takich i pochodnych problemów nam nie ubędzie.
Szukam pomocy dla katechetów wszystkich sal i szkół w necie, na Fb, niczym MIVA dla misjonarzy. Rusz się perypatetyku... cyfrowo dzisiaj.
Mam okienko, bo nie mogę iść do „zerówki”, dopóki koleżanka Mirka nie opanuje sytuacji i nie oswoi się po szkolnemu jej nowa grupa.
Nie mogę też w tym czasie jakoś bardziej się przygotować do kl.4, bo nie mogę mieć gotowców, tylko ramy do wypełnienia! - z nimi.
Kl.4
Ale u nich zgrzytnęło. Więc doszedł zapis, motto pod tematem początku - „Kto łamie zasady, niszczy lekcję, klasę, 'Boga z nami' i świat”.
Cedzenie i przetaczanie śliny między zębami jest czynnością obrzydliwą. Cedzący nie chciał skorzystać z mojej prośby, by poszedł do łazienki załatwić tę potrzebę, więc się nie ujawnił, ale wejście wychowawcy pomogło i wyszli, na rozmowę.
Gdy spytałem klasy, czy oni to lubią, wszyscy byli przeciw - „więc dlaczego mu pozwalacie, on to robi dla was, chce się wam podobać!” Powiedzcie sobie na godzinie wychowawczej, otwarcie „raz przecie”, co lubicie, czego nie itd. TAKIE PATOLOGIE - TO NIE JEST TYLKO PROBLEM NAUCZYCIELI.
Nie zobaczyli więc tego, co miałem dla nich przygotowane, tak to jest. Za to na tej lekcji, w tej klasie, odkryłem nowatorską wymowę dla siebie faktu, że „nie mam górnego garnituru dentystycznego w komplecie?” - tego nie widać, gdy staniesz za uczniami, na końcu każdej klasy, by krzyża i Boga im nie przesłaniać.
Kl.3
Podobnie, inaczej? Grzesiek niszczy ławkę, wpisałem mu to do zeszytu, może nie wyrzuci, kalsa jest świadkiem. Wyrzynał coś w listwie, choć ja byłem o pół kroku za nim podczas modlitwy! Niech się zajmą sobą na godzinie wychowawczej.
Potem chciałem coś szybko z Internetu ściągnąć i przynieść o Pierwszych Piątkach Miesiąca, bo jutro, ale nie tak łatwo znaleźć. Zostało mi poprzestać na słowie i modlitwie w tej intencji. Ciekawe, ile/ilu ich przyjdzie?
Kl.1
Nareszcie w sali z Internetem, OHP, ekranem - jak trzeba i jak być powinno w 2012 w każdej polskiej szkole, klasie!!!
Zatkało mnie dziecię, arogancją nieświadomą, wyuczoną (w tym wieku?), aż co-nie-co głosu uniosłem, by się u niego nie rozwinęło w chroniczną chorobę, rozum mu wróciło, wstał (bo wcześniej, „po co – pytał i siedział dalej”, przeprosił, więc usiadł z powrotem.
Czym się lekcja religii różni od innych? - zagadnąłem zbyt górnolotnie, jak się wnet zorientowałem. Chciałem więc dać przykład, ale nie tak łatwo znaleźć pozytywne przykłady lekcji religii w necie. Wpisałem na Youtube „lekcja religii”, ale to droga donikąd? Choć „jezuicką próbę katechetyczną” polecam. Dla dzieci sprawdzaja się zaś „Teledyski Ziarno” biskupem Antonim Długoszem (za biskupa AD 2012 – dziękujemy Ci Panie).
I ziarno z Opoczna. Przy biskupiej interpretacji znanych piosenek dzieci z klasy pierwszej w Strachówce także chcą tańczyć.
No to już na koniec, chciałem jeszcze zrobić „rozpoznanie ogniem” filmem o Jezusie. Oglądali ok. 5 min. w skupieniu en bloc, ale na pytanie „kto chciałby jeszcze” zdania były mocno podzielone. Jak dla mnie zbyt mocno podzielone i zbyt lekko(ważnie) wyeksplikowane. Dziwne znaki mi dajesz Boże. Od tego samego, aż trzy razy:
1) przedwczesną i przesadną irytację na pytanie „kto potrafi przeczytać z-i-a-r-n-o”
2) wstań - „a po co”
3) nie chce tego filmu
Kl.6
Lista punktów, bez których nie może być lekcji religii ustalili takie:
1) cisza
2) modlitwa
3) zainteresowanie
4) film, piosenka, rozmowa, tekst, scenki itd.
5) zeszyt
Lista piękna, wynikowa. Z ciszy – modlitwa, zainteresowanie ma zaspokoić film itd. Zeszyt – by utrwalić owoce pracy.
Ale z realizacji zapisanych punktów wyszła kicha.
A u mnie bunt prawie straszny – SZKOŁA NIE MOŻE BYC BEZBRONNA WOBEC TYCH, KTÓRZY JA (NAS – KLASĘ, LEKCJĘ...) NISZCZĄ... SZKOŁA NIE MOŻE DAĆ SIĘ NISZCZYĆ – TERRORYZOWAĆ – PRZEZ PATOLOGICZNE ZACHOWANIA (CHORE) JEDNOSTEK.
Kl.5
Kiedy idąc z ciekawością „jak będzie w kolejnej” już zacząłem się zastanawiać nad swoimi zdrowymi zmysłami, następna lekcja mnie otrzeźwiła. Klasa 5. Była taka cisza przez moment początkowy, ten sam moment co w kl.6, że poczułem się zdrowy na ciele i umyśle. Ba! - było w tym doświadczeniu dużo więcej! BÓG PRZEŚWIECAŁ. I lekcja poszła wspaniale.
Aha! - więc to nie ze mną jest coś nie w porządku.
Wspaniale? - no tak, skoro we wprowadzeniu/medytacji do modlitwy pierwszego (i każdego) początku wyskoczyły słowa, że modlitwa to zjednoczenie z Jezusem - pragnieniem, ciekawością (naturalną), wyobraźnią, wychowaniem w rodzinie itd. wszystkimi osobowymi możliwościami poznawczymi i aktualizującymi nasz osobowy byt. Oczywiście, w prostszych słowach, ale ich nie utrzymałem w pamięci. Jedynie sam FAKT.
To odkrycie Jezusa w nas, takie samo głębokie pragnienie miłości, zbawienia.... (On Zbawiający, my zbawieni, of course, ale pragnienie tożsame z natury, istoty, jeśli kto tak woli, z Bogiem Człowiekiem).
Wychodząc po lekcji, dwie dziewczyny przepraszają za coś, czego chyba nawet nie zauważyłem, bo nie było wcale źle. Choć przecież może być tak i siak w każdej klasie, każdego dnia i na dowolnej lekcji :)
Wyszli, zostałem, notuję. Chce się aż zostać w cichnącej szkole i notować dobro. Ile go dzisiaj było, było, było, wiele, wiele, wiele!!!
Sto lat i Beati śpiewaliśmy, Beacie, co dziś i jutro obchodzi imieniny. I ksiądz zauważył, że na każdej prawie przerwie schodzimy się i na żywo dzielimy sprawami wynikłymi na lekcjach, korytarzu, w klasach. My już tego nie zauważamy, jako wielkiego dobra. Potrzebne jest nam (wszystkim) spojrzenie nieuprzedzonymi oczami, jeszcze jakby z boku, choć już na całego, w sercu spraw. W tym roku bogactwo takiego spojrzenia jest potrójne. Ale szansa!
Czy jednym wielkim dobrem nie jest to, że jesteśmy szkołą, która stała się normalnym życiem, a nie jakimś projektem społecznym, czy realizacją zapisów ustawowych. Samo życie, w którym każdy pełni swoją rolę. Różne powołania i te same powołania, ale jeden cel. Jaki? Rzadko o tym rozmawiamy.
I na koniec propo, propolis?, lub nie a propo(li)s, zapisane już w samochodzie, w drodze powrotnej, ale głęboko odczute za dnia w szkole – jak to się niesamowicie czuje, gdy obok jest ktoś, kto uzgadnia swoje działania i wszystko tylko z Bogiem, w pierwszym rzędzie, a nie z takimi-siakimi ujęciami i zapisami nauk społecznych, projektów (Broń Boże politycznych), psychologicznych i nawet innych, o człowieku.
Soli Deo! - i świat normalnieje. Także innym, innych, w tzw. Drugim, w wymiarze społecznym. Integralnie.