Trudno byłoby podczas godzinnego spektaklu na małej scenie kina Kultura w Wołominie przedstawić wszystkie wątki, setki postaci, niesamowite przestrzenie Śródziemia ze słynnej książki Tolkiena “Hobbit, czyli tam i z powrotem”, ale to co przedstawili twórcy spektaklu Narodowego Teatru Edukacji i tak nam się podobało. Ci, którzy znali już treść “Hobbita”, odnaleźli swoich bohaterów, ulubione ich przygody, pozostali - poznali ich przedsmak przed omawianiem lektury w klasie siódmej.
Skrócenie i uproszczenie treści nadrobione zostało ciekawymi efektami specjalnymi, niesamowitymi kostiumami i wprowadzeniem na scenę postaci rodem z teatru lalek. Dekoracje były ograniczone do kilku parawanów, ale przy specjalnym oświetleniu niektóre sceny, na przykład atak goblinów, dawały efekt grozy.
Nieco zmartwiło nas, że całą drużynę krasnoludów musiał zastąpić jeden - Thorin, jednak był on odważny, silny i miał poczucie humoru. Drwił sobie z Bilba, który umiał mu się zabawnie odgryźć, co dawało komiczne efekty.
Postacie fantasy: gobliny, Gollum, pająk, wyposażone zostały w przerażające (o ile współczesne dziecko da się czymś przerazić) kostiumy, zaś trolle były bardziej zabawne niż w książce. Jedyny elf okazał się z pozoru dumny i nieprzystępny, ale taki właśnie powinien być.
Wiele scen zapadnie nam w pamięć, a dwie zasługują na szczególne wyróżnienie. Pierwsza z nich to scena pojedynku na zagadki między Bilbo a Gollumem. Była przejmująca, ale też dowcipna, zwłaszcza moment, kiedy nie zna rozwiązania i ratuje go przypadkowe słowo. Druga to rozmowa ze Smaugiem. Najpierw słyszeliśmy tylko jego głos, potem powoli wyłoniła się całą postać. Skomplikowana marionetka, prowadzona prawdopodobnie przez dwóch aktorów, wznosiła się wśród kłębów dymu i iskier, ukazując ogromne skrzydła, wznoszące postać smoka do lotu. Efekt grozy wzmacniał dźwięk kotłów i ciemność, która wkrótce zapadła na scenie.
Doceniliśmy umiejętności aktorów, modulowanie głosu, wyrazistą mimikę, specyficzne ruchy wyrażające charakter postaci i przeżywane emocje. Niektórzy mogli podejrzeć aktorki, która poruszała skrzydłami smoka, jej skupiona i poważna twarz także zrobiła na nas wrażenie.
Siedzieliśmy bardzo blisko sceny i niektórym nieco dokuczył lekki zapach siarki, dym i sztuczna mgła przesłaniająca widok. Tu zdania były podzielone, jednym to przeszkadzało, dla innych stanowiło dopełnienie całości wraz ze stęchłym zapachem dość starej sali kinowej.
Mimo wielu uwag krytycznych wyrażających z pewnością znawstwo tematu i obycie kulturalne, po dyskusjach: czy smok powinien tak wyglądać, czy Bilbo powinien być mniejszy, czy raczej krasnolud większy, czy trolle faktycznie nie są z natury złe,, przeważają pozytywne opinie i emocje. Chętnie wybierzemy się na kolejne przedstawienie.
Zgodnie z oczekiwaniami twórców, nie robiliśmy zdjęć podczas przedstawienia. Można je zobaczyć na stronie: